Odżywka Long4Lashes wywołała burzę w internecie, pojawiło się wiele opinii zwłaszcza tych pochlebnych.
Zaciekawiło mnie to na tyle, że ją kupiłam, sceptycznie, bo niestety wypróbowałam wiele odżywek i żadna nie zrobiła efektu WOW.
Z tą jest inaczej.
Jestem oczarowana, bo po 2 tygodniach moje rzęsy zaczęły pięknie się podkręcać, a z tym miałam problem.
Nie są jakieś strasznie krótkie, ale za to sa proste jak drut i każdy możliwy tusz daje ten efekt na chwilę, po całym dniu rzęsy oczywiście nie są tak wspaniale podkręcone.
Zatem zaczynamy, opowiem Wam conieco o tym cudzie :)
Zaciekawiło mnie to na tyle, że ją kupiłam, sceptycznie, bo niestety wypróbowałam wiele odżywek i żadna nie zrobiła efektu WOW.
Z tą jest inaczej.
Jestem oczarowana, bo po 2 tygodniach moje rzęsy zaczęły pięknie się podkręcać, a z tym miałam problem.
Nie są jakieś strasznie krótkie, ale za to sa proste jak drut i każdy możliwy tusz daje ten efekt na chwilę, po całym dniu rzęsy oczywiście nie są tak wspaniale podkręcone.
Zatem zaczynamy, opowiem Wam conieco o tym cudzie :)
Odżywkę dostajemy w małej flaszece z aplikatorem a'la liner, wygodne, poręczne, eleganckie opakowanie!
Aplikacja jest naprawdę łatwa, ale tutaj zaczęły się u mnie schodki...
Pierwsze 2 tygodnie oczy mnie piekły, a poranki hmmm...wyglądałam jak wampir bez stylizacji, ale dałam jej szanse, bo czytałam, że wiele kobiet ma z tym problem, na szczęście po 3 tyg przeszło i teraz nie odczuwam stutków stosowania :)
Tak wyglądały moje rzęsy na początku kuracji.
Jak widzicie rzęsy są bardzo proste i ciężko je ładnie podkreślić.
Tak wyglądają po 3 miesiącach. Pierwsze 2 mniesiące stosowałam codziennie, trzeci miesiąc już co kilka dni, ponieważ osiągnęłam zamierzony efekt :) |
Tutaj widać poniekąd efekt, reszta twarzy jej bez makijażu, zdjęcie robione na szybko :) |